W związku z ostatnimi wydarzeniami w serwerowni w Strasburgu, dostajemy dużo zapytań o możliwość odzyskania danych z nośników, które przetrwały pożar lub zatopienie (jak również oba zdarzenia).
W przypadku serwerowni, zazwyczaj walka z pożarem odbywa się przy pomocy gazowych systemów gaśniczych. Około 4,5 roku temu, doszło nawet do incydentu związanego z takim układem, w polskiej serwerowni, na ul. Poleczki, w Warszawie. Spowodował on niestety awarie dysków, w pracujących tam macierzach. W serwerowniach, raczej nie występują łącznie spalenie i zalanie (choć w Strasburgu użyto środków gaśniczych na bazie wody), ale przypadek pożaru w budynku biurowym, posiadającym wodny system gaśniczy, czy w budynku mieszkalnym, gaszonym tradycyjnymi metodami, może narazić nośniki na oba niszczycielskie procesy. Po zalaniach i zatopieniach na szczęście rzadko następują przypadki spalenia – z przebiegiem wypadków w takiej kolejności, nigdy się nie spotkaliśmy, ani o takich nie słyszeliśmy.
Ogień i wysoka temperatura, niszczą układy elektroniczne. Dotyczy to samych płytek drukowanych jak i chipów. Laminat, z którego zbudowane są płytki drukowane, to zazwyczaj kompozyt włókna szklanego i żywic syntetycznych, natomiast ścieżki przewodzące, to warstwy foli miedzianej. Wysoka temperatura zazwyczaj powoduje roztapianie i odparowywanie żywic, a bezpośrednia ekspozycja na ogień, po prostu ich spalanie. Układy scalone, posiadają w większości przypadków obudowy z tworzyw sztucznych (nieliczne są wykonywane z ceramiki). W związku z tym, ulegają degradacji analogicznej do tej, dotyczącej płytek drukowanych. W takiej sytuacji, jedynie zamknięcie dysku SSD w metalową obudowę, daje szanse na przetrwanie urządzenia w warunkach pożaru ale tylko, gdy ekspozycja na wysoką temperaturę byłaby bardzo krótka.
W przypadku dysków magnetycznych, dodatkowe elementy, takie jak silnik, moduł głowic czy rampa, na którą przenoszone są głowice w sytuacji spoczynkowej (we współczesnych konstrukcjach dysków), obudowa no i same talerze, stanowią o znacznie większej ognioodporności tego nośnika danych. Do momentu gdy talerze przekroczą krytyczną temperaturę dla trwałości powłok (nie tylko tych magnetycznych) na ich powierzchni, zapisane na nich dane są bezpieczne, nawet w przypadku uszkodzenia elektroniki. W takich okolicznościach istnieje możliwość przeniesienia talerzy do dysku „dawcy” pozostałych elementów. Oczywiście, przygotowanie nowej elektroniki dysku, tak by chciała współpracować z pozostałymi komponentami, jest bardzo wymagającym procesem, ale nie jest niemożliwe. Dzięki takiemu zabiegowi, udało się np. odzyskać dane z dysków, które zostały wydobyte z ruin wież WTC.
Kontakt z wodą, a w szczególności roztworami elektrolitów, powoduje również silną degradację układów elektronicznych. Jest to spowodowane szybko następującą korozją metalicznych ścieżek obwodów drukowanych, spoin lutowniczych, oraz metalowych elementów stykowych. Dodatkowo, gdy urządzenie zostanie zalane cieczą podczas pracy, może dojść do zwarć, niszczących elementy półprzewodnikowe jak i te odpowiedzialne za elektryczną pracę układu. Dysk SSD jako urządzenie czysto elektroniczne, niestety jest przez to niezwykle podatny na uszkodzenia związane z zalaniem, czy zatopieniem.
Tradycyjne dyski twarde (z wyłączeniem tych, w których zastosowano technologię wypełnienia helowego) nie są hermetyczne – posiadają otwór chroniony filtrem. Pozwala to na wyrównywanie ciśnienia wewnątrz dysku, z tym atmosferycznym. Zapobiega to wyginaniu ścianek obudowy w wyniku różnic ciśnień. Podobnie jak w przypadku ognia i wysokiej temperatury – do chwili przedostania się cieczy do wnętrza dysku talerzowego, dane zapisane na nim, pozostają relatywnie bezpieczne. Nagła utrata zasilania może jednak spowodować opadnięcie głowic na powierzchnie talerzy i ich uszkodzenia mechaniczne. Dopiero gdy cieśninie hydrostatyczne spowodowałoby wdarcie się cieczy do wnętrza dysku, zalanie zagroziłoby bezpośrednio zapisowi magnetycznemu na powierzchniach talerzy.
Nasi klienci, otrzymując informacje takie jak powyżej, pytają często, czy w takim razie, jednak nie jest lepiej przechowywać dane na dyskach magnetycznych. Nie można jednoznacznie odpowiedzieć twierdząco na to pytanie – choćby ze względu na znacznie mniejszą odporność dysków magnetycznych, na awarie wynikające z braku tłumienia wibracji, uderzenia, czy innego typu szokowe zmiany ich położenia (takie jak wspomniane na początku, nagłe wyładowanie gazu z instalacji gaśniczej i towarzysząca temu fala uderzeniowa). Dodatkowo, dyski SSD cechuje znacznie wyższa prędkość dostępu, do losowych bloków danych. Wynika to z ograniczeń fizycznych powodowanych mechanicznym ruchem głowic, rzędy wielkości wolniejszym, niż czasy przełączania adresów struktur półprzewodnikowych. Dużą wadą dysków SSD jest natomiast, skończona żywotność związana z ilością zapisów, czy też w przypadku długotrwałego odłączenia od zasilania, potencjalne problemy, związane z powolnym upływem ładunków.
Konkludując, po raz kolejny potwierdza się że, kluczem do bezpieczeństwa danych, a dokładnie zabezpieczenia przed ich utratą, jest posiadanie wielu ich kopii na różnych nośnikach i w różnych miejscach. Jak pokazał przypadek serwerowni w Strasburgu, przeniesienie danych do chmury nie zwalnia z odpowiedzialności za tworzenie kopii bezpieczeństwa danych we własnym zakresie i na własnych nośnikach czy to w postaci dysku sieciowego, czy nośników na stałe, lub czasowo podłączonych do komputera.